Szpilka wygrał na punkty. Majchrowski przez nokaut.






Ponieważ budowę Kraków Areny śledziłem z bardzo bliska, mam ciągle świeżo w pamięci ogromną krytykę, która przetaczała się przez miasto zanim na nowiutkich krzesełkach zasiedli pierwsi widzowie. Strumień narzekań tryskał z wielu stron i był równie gęsty, jak beton wylewany pod fundamenty hali.

Bo za droga. Bo się nie zwróci. Bo niepotrzebna. Bo będzie stać pusta. Bo lepiej zbudować park. Albo ścieżkę rowerową. Na własne uszy słyszałem, jak dziennikarz Gazety Krakowskiej pytał prezydenta Krakowa, ile mieszkań komunalnych można by wybudować za cenę hali. Gdzie jest dziś ta produkująca na potęgę bzdury rzesza ludzi? Dziennikarz prawdopodobnie dokonuje kolejnych absurdalnych obliczeń, ale teraz robi to wpieprzając darmowy poczęstunek w strefie pracy mediów Areny. A reszta rezerwuje bilety na nadchodzące wydarzenia.

Przyjrzyjmy się faktom. Cztery mecze siatkarskiej reprezentacji Polski (Liga Światowa i Memoriał Wagnera) zgromadziły komplet publiczności. Mało znaczące spotkania Mistrzostw Świata - 3 do 14 tysięcy. Polsat Boxing Night - 17 tysięcy. Koncert Michela Buble - 12 tysięcy. Eltona Johna - 8 tysięcy. A przecież w najbliższych miesiącach w Kraków Arenie zagoszczą m.in. Gala KSW, siostry Radwańskie, Robbie Williams, Ennio Morricone, Katy Perry czy Brian Adams. Wielotysięczna publika gwarantowana. Na grudniowy koncert Budki Suflera bilety wyprzedane są już dziś. Na Budkę Suflera! Gości, którzy łącznie mają 500 lat i ciągle zawodzą te same zgrane kawałki!

Krytycy Majchrowskiego dostali zatem to, czego zabrakło w walce Szpilki z Adamkiem - ciężki nokaut. Nawet jeśli mają trochę racji i przez budowę hali ucierpiał budżet na inne ważne inwestycje, nad urną wyborczą nikt nie będzie o tym pamiętał. Sukces Kraków Areny dowodzi, że są ludzie (już dziś liczeni w setkach tysięcy) mający w dupie miejską zieleń, ścieżki rowerowe i miejsca w przedszkolach. Chcą zostawić w domu problemy dnia codziennego, zagryźć kłopoty w pracy hot-dogiem, zanucić, że do tanga trzeba dwojga, albo wygwizdać ruskich siatkarzy. Chcą rozrywki przez duże R i Majchrowski im ją dał.

To, co za urzędującym prezydentem miało się ciągnąć niczym smród za mokrym psem, zawiedzie go do czwartej kadencji. I niezależnie od oceny poprzednich trzech, za Kraków Arenę należą mu się podziękowania.



fot. krakowarena.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz