Właśnie zostałem znanym blogerem

Może jeszcze nie bardzo znanym, ale znanym. Wąskiej grupce moich znajomych, ALE ZNANYM. Zresztą grono odbiorców zamierzam powiększać szybko i regularnie, dlatego ten zuchwały tytuł wkrótce znajdzie swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości.

Po co właściwie zakładałem tego bloga? Jak każdy bloger: dla fejmu, hajsu i dla tych zalotnych spojrzeń ślicznych licealistek, gdy będę się z wolna przechadzał po mieście świecąc znaną twarzą. Że nie są to zbyt głębokie idee? Kaman... Z tych samych pobudek rozpoczęła się większość błyskotliwych karier gwiazd rocka. Steven Tyler śpi spokojnie, choć dołączył do Aerosmith, by zaimponować jakiejś laseczce swoim chropowatym głosem. Zakład?

Poza tym taka sytuacja ma jedną potężną zaletę. Ponieważ za powstaniem 2/1 nie leży żadna głębsza idea, nie muszę zamykać się na jakieś spectrum tematów. Pełna dowolność, freestyle bez trzymanki. Jednego dnia mogę obśmiać durne pomysły Masy Krytycznej, a następnego pochwalić zaostrzenie białoruskiej polityki wizowej wobec Burkina Faso. I nikt nie będzie mógł mi zarzucić, że przecież miało być o modzie/kuchni/podróżach/technologiach/sporcie/hodowaniu yorków. Sprytne, c'nie?

Możecie zatem spodziewać się wszystkiego. Zapewniam natomiast, że postaram się sprzedawać wam mój punkt widzenia na świat w tak przyjaznej i lekkostrawnej formie, jak tylko będę potrafił.

A na koniec trochę poważniej i prywatniej.

Tak naprawdę pomysł na tego bloga zrodził się wiele miesięcy temu w dwóch głowach. Stąd też jego nazwa: DWA spojrzenia na JEDEN świat. Z różnych względów został pół-sierotą, ale zdecydowałem się pozostać przy pierwotnym adresie. Póki co wymawiajcie go i interpretujcie dowolnie, a w przyszłości...

Do następnego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz