„Slap her” podbija sieć. Naprawdę trzeba was tego uczyć?

Ponad dwa miliony odsłon, kilkanaście tysięcy lajków, ponad 400 komentarzy. Wszystko w zaledwie dwa dni. I wcale nie chodzi o nowe „Gangnam style” czy wygłupy Wardęgi. Takie statystyki wykręcił viral przypominający, że mężczyźni nie powinni… bić kobiet. Naprawdę trzeba was tego znowu uczyć?!

Nie ma sensu, bym marnował klawiaturę rozpisując się na temat samego klipu. Jeśli jeszcze go nie widzieliście, kliknijcie poniżej.
 
No klip jak klip. Mamy budzące sympatię dzieci i przyjemne plumkanie na pianinie. Wszystko nieźle nakręcone i zmontowane. Nie sądzę jednak, by to właśnie te aspekty miały największy wpływ na jego wielką popularność. A jeśli nie one, to musi chodzić o tematykę i ten fakt lekko mnie przeraził.

Nie żyjemy w idealnym świecie. Zdaję sobie sprawę, że istnieją zwyrodnialcy, którzy po pracy zamiast wypić piwko przed telewizorem wolą bez powodu lać swoje kobiety jak mokre żyto. Moim zdaniem tacy szmaciarze powinni być wystawiani na widok publiczny nago. Każdy mógłby się wtedy przekonać, że frustracja, którą wyładowują na kobietach, spowodowana jest mikroskopijnymi rozmiarami ich penisów.

Wydawało mi się jednak, że to margines. Problem społeczny o wiele mniejszy niż chociażby kierowcy wsiadający za kółko w towarzystwie trzech promili. Albo wegetarianie znęcający się nad warzywami bez cienia refleksji, że one przecież też żyją i czują. Statystyki powyższego virala mówią co innego, więc pozwólcie, że i ja dorzucę swoje trzy grosze do jego edukacyjnej wymowy.

Drodzy panowie, podbijanie kobietom oczu nie jest najlepszym sposobem na wyrażanie szacunku. Powinniście dbać, by były szczęśliwe, co w dzisiejszych czasach jest bajecznie proste. Jeszcze trzysta lat wstecz przykładowe zaproszenie dziewczyny do kina było koszmarem. Zanim przyjechaliście po nią swoim najlepszym koniem, musieliście wezwać dźwig, by w misternie wyprasowanej zbroi w ogóle na niego wsiąść.

Należało też udawać, że jazda konna z toną blachy wokół krocza wcale nie sprawia bólu. A jeśli mieliście szczęście i dziewczyna po wszystkim zaprosiła was na drinka, po drodze do jej gustownie umeblowanej wieży trzeba było uciąć łeb smokowi. Pomijam drobnostki typu przenoszenie nad kałużą, które drobnostkami były tylko w przypadku, gdy wasza randka nie nosiła nazwiska Grycan.

Postęp technologiczny skasował wiele z tych niewygód. Dziś wystarczy nosić nad nimi parasol, pomóc zdjąć płaszcz, zapytać jak minął dzień i nie zasnąć słuchając odpowiedzi. Od czasu do czasu wręczyć kwiaty i rzucić jakiś błyskotliwy komplement (nie, „jesteś fajna dupa z twarzy” nie jest błyskotliwe). W skrajnej sytuacji dać komuś w pysk w ich obronie. Łatwizna. Oczywiście wiem, że nie zawsze na to zasługują. Wiem, że często doprowadzają nas do szału, całkowicie wyprowadzają z równowagi. Ale jeśli poczujecie, że w mimowolnym skurczu dłoń zaciska wam się w pięść, jest na to prosty sposób. Biegnijcie do łazienki i pierdolnijcie głową w umywalkę. Przejdzie.

Na koniec mała uwaga na wypadek, gdyby jakaś „przysłowiowa prof. Magdalena Środa” zechciała skomentować moje poglądy z wykorzystaniem terminów „umacnianie macho-stereotypów” albo „gender” czy „feminizm” (możecie znaleźć kilka takich pod filmikiem). O ile uważam swój światopogląd za postępowy i liberalny, o tyle w kwestii stosunków na linii kobieta-mężczyzna pozostaję stuprocentową konserwą. Jeśli uważasz, że tkwię w średniowieczu, jest mi z tego powodu bardzo wszystko jedno. Podoba mi się tutaj i nie zamierzam się nigdzie ruszać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz